czwartek, 21 czerwca 2018

Świat bez ojca. O doświadczeniu mężczyzny.



 Postaram się dziś przybliżyć rolę ojca w życiu mężczyzny. Wagę jasności -czym jest męskie, w budowaniu tożsamości chłopca i mężczyzny. Ponieważ uważam, że najtrafniej ujmie to mężczyzna- posłużę się fragmentami książki „Zdradzony przez ojca” Wojciecha Eichelbergera (wyd. Drzewo Babel 2014)


Eichelberger wskazuje na „ załamywanie się przekazywania pozytywnego wzorca męskości pomiędzy ojcem a synem”- jako na główną przyczynę zagubienia mężczyzn w dzisiejszej kulturze. Używając pewnego skrótu i uogólnienia- Mężczyźni są wychowywani głównie przez matki, przy fizycznej lub emocjonalnej nieobecności ojca, który sam nie nauczył się od własnego ojca-  co to znaczy być mężczyzną, więc się nim nie czuje. Chłopcy nie przechodzą inicjacji, nie oddzielają się od matek.
Z jednej strony, jako dorastający mężczyźni, zostajemy pozbawieni archetypowego wzoru męskiego, z drugiej doświadczamy nadmiaru negatywnej strony kobiecości. Te dwa składniki naszej wewnętrznej konstrukcji decydują o tym, że tak trudno nam być z kobietami. Długoletni kontakt z matką nauczył nas wprawdzie z nimi być, ale w szczególny sposób. Znosić je, tolerować, unikać, radzić sobie. W kontakcie z matką nie nauczyliśmy się budowania dobrych, ciekawych i głębokich związków. Znacznie częściej zamiast szkoły tworzenia przechodziliśmy szkołę przetrwania. Potem trudno nam wzbogacać, twórczo rozwijać i wzmacniać nasze partnerskie relacje. Potrafimy albo opiekować się kobietami albo od nich uciekać. Albo oddawać się w opiekę, albo gardzić i wywyższać się. Budowanie partnerskiego związku z kobietą jest dla nas bardzo trudne. Tym trudniejsze, że często tak mało wsparcia w tej sprawie otrzymujemy z drugiej strony”
Eichelberger mówi o tym, jak bardzo budowanie się tożsamości męskiej utrudnia brak inicjacji. Momentu, kiedy chłopiec odchodzi od matki w stronę ojca, by w jego obecności mierzyć się z życiem i własnymi emocjami. Inicjacja zakłada przyjęcie własnego lęku, a następnie pokonanie go. Wtedy lęk przestaje być straszny, staje się częścią życia. Tymczasem zwykle mały chłopiec słyszy „ Taki duży jesteś, a się boisz?” Tym samym nie ma możliwości przeżycia emocji, a nieprzeżyty, stłumiony strach towarzyszy mu w życiu.



„Niepewność naszej męskiej tożsamości rodzi potrzebę potwierdzania i udowadniania męskości sobie i innym na każdym niemal kroku. Może dlatego coraz więcej energii zawiązanej z poszukiwaniem inicjacji, wkładamy w organizowanie małych i dużych wojen. W naszych męskich umysłach pokutuje bowiem przeświadczenie, że wojna to najlepsza okazja do zdobycia pieczęci męskości. Trudno o większe i bardziej niebezpieczne w skutkach nieporozumienie.”
Mężczyzna, który nie przeżył inicjacji- pozostaje wg. Eichelbergera emocjonalnie chłopcem, nawet kiedy jego ciało staje się ciałem mężczyzny.
To zrozumiale, że unikamy kobiet, skoro nie czujemy się jeszcze mężczyznami. Jeżeli nawet stworzymy jakieś rodziny to i tak będziemy uciekać do pracy, w góry, nad morze,  na mecze, do knajpy, gdzie się da. Nie wyrwano nas we właściwym momencie z objęć matki. Uzależnione od matki dziecko jeszcze w nas nie umarło, więc bliskość z kobieta grozi nam nieuniknionym upokorzeniem nadmiernego przywiązania.”
„Pozbawieni tego kluczowego doświadczenia (inicjacji- przyp. aut.), a zarazem gnani silnym popędem seksualnym, wkraczamy w świat kobiet bezradni i bezbronni, z całym bagażem naszych dziecięcych potrzeb, oczekiwań, zranień”
Nie chodzi o to, żeby kogokolwiek obwiniać. Nasi rodzice wykonali najlepszą robotę ,jaką mieli do zaoferowania. Oni też błądzili. Tak jak my błądzimy. Przyjęcie tego- jest pierwszym krokiem do zmian i uzdrowienia. Droga do odzyskiwania męskości wiedzie przez przyjęcie swojego ojca- takim, jakim jest. Przez poznanie go i zbliżenie się do niego. Musimy przyjąć, że to, kim są nasi rodzice nas tworzy. Niezależnie od tego jak bardzo jest to trudne, jak bardzo chciałoby się odwrócić na pięcie i powiedzieć- „Nie mam z tym nic wspólnego”.
Dojrzałość polega tu na uwzględnieniu obu perspektyw- dziecka, którym byliśmy i naszego rodzica. Musimy przyjąć emocje odrzuconego dziecka i dać sobie pełne prawo do ich przeżywania. Ale, żeby dojrzeć- i naprawdę nie powielać schematów męskości, których byliśmy ofiarą- musimy postawić się też w tej drugiej pozycji. Wejść w buty swojego ojca. Zrozumieć go bez osądzania. Wybaczyć mu. Wtedy będziemy wolni.