Postaram się dziś
przybliżyć rolę ojca w życiu mężczyzny. Wagę jasności -czym jest męskie, w
budowaniu tożsamości chłopca i mężczyzny. Ponieważ uważam, że najtrafniej ujmie
to mężczyzna- posłużę się fragmentami książki „Zdradzony przez ojca” Wojciecha
Eichelbergera (wyd. Drzewo Babel 2014)
Eichelberger wskazuje na „ załamywanie się przekazywania pozytywnego wzorca męskości pomiędzy
ojcem a synem”- jako na główną przyczynę zagubienia mężczyzn w dzisiejszej
kulturze. Używając pewnego skrótu i uogólnienia- Mężczyźni są wychowywani
głównie przez matki, przy fizycznej lub emocjonalnej nieobecności ojca, który
sam nie nauczył się od własnego ojca- co
to znaczy być mężczyzną, więc się nim nie czuje. Chłopcy nie przechodzą
inicjacji, nie oddzielają się od matek.
„ Z jednej strony,
jako dorastający mężczyźni, zostajemy pozbawieni archetypowego wzoru męskiego,
z drugiej doświadczamy nadmiaru negatywnej strony kobiecości. Te dwa składniki
naszej wewnętrznej konstrukcji decydują o tym, że tak trudno nam być z
kobietami. Długoletni kontakt z matką nauczył nas wprawdzie z nimi być, ale w
szczególny sposób. Znosić je, tolerować, unikać, radzić sobie. W kontakcie z
matką nie nauczyliśmy się budowania dobrych, ciekawych i głębokich związków.
Znacznie częściej zamiast szkoły tworzenia przechodziliśmy szkołę przetrwania.
Potem trudno nam wzbogacać, twórczo rozwijać i wzmacniać nasze partnerskie
relacje. Potrafimy albo opiekować się kobietami albo od nich uciekać. Albo
oddawać się w opiekę, albo gardzić i wywyższać się. Budowanie partnerskiego
związku z kobietą jest dla nas bardzo trudne. Tym trudniejsze, że często tak
mało wsparcia w tej sprawie otrzymujemy z drugiej strony”
Eichelberger mówi o tym, jak bardzo budowanie się tożsamości
męskiej utrudnia brak inicjacji. Momentu, kiedy chłopiec odchodzi od matki w
stronę ojca, by w jego obecności mierzyć się z życiem i własnymi emocjami.
Inicjacja zakłada przyjęcie własnego lęku, a następnie pokonanie go. Wtedy lęk
przestaje być straszny, staje się częścią życia. Tymczasem zwykle mały chłopiec
słyszy „ Taki duży jesteś, a się boisz?” Tym samym nie ma możliwości przeżycia
emocji, a nieprzeżyty, stłumiony strach towarzyszy mu w życiu.
„Niepewność naszej
męskiej tożsamości rodzi potrzebę potwierdzania i udowadniania męskości sobie i
innym na każdym niemal kroku. Może dlatego coraz więcej energii zawiązanej z poszukiwaniem
inicjacji, wkładamy w organizowanie małych i dużych wojen. W naszych męskich
umysłach pokutuje bowiem przeświadczenie, że wojna to najlepsza okazja do
zdobycia pieczęci męskości. Trudno o większe i bardziej niebezpieczne w
skutkach nieporozumienie.”
Mężczyzna, który nie przeżył inicjacji- pozostaje wg.
Eichelbergera emocjonalnie chłopcem, nawet kiedy jego ciało staje się ciałem
mężczyzny.
„To zrozumiale, że
unikamy kobiet, skoro nie czujemy się jeszcze mężczyznami. Jeżeli nawet
stworzymy jakieś rodziny to i tak będziemy uciekać do pracy, w góry, nad
morze, na mecze, do knajpy, gdzie się
da. Nie wyrwano nas we właściwym momencie z objęć matki. Uzależnione od matki
dziecko jeszcze w nas nie umarło, więc bliskość z kobieta grozi nam
nieuniknionym upokorzeniem nadmiernego przywiązania.”
„Pozbawieni tego
kluczowego doświadczenia (inicjacji- przyp. aut.), a zarazem gnani silnym
popędem seksualnym, wkraczamy w świat kobiet bezradni i bezbronni, z całym
bagażem naszych dziecięcych potrzeb, oczekiwań, zranień”
Nie chodzi o to, żeby kogokolwiek obwiniać. Nasi rodzice
wykonali najlepszą robotę ,jaką mieli do zaoferowania. Oni też błądzili. Tak
jak my błądzimy. Przyjęcie tego- jest pierwszym krokiem do zmian i uzdrowienia.
Droga do odzyskiwania męskości wiedzie
przez przyjęcie swojego ojca- takim, jakim jest. Przez poznanie go i
zbliżenie się do niego. Musimy przyjąć, że to, kim są nasi rodzice nas tworzy.
Niezależnie od tego jak bardzo jest to trudne, jak bardzo chciałoby się
odwrócić na pięcie i powiedzieć- „Nie mam z tym nic wspólnego”.
Dojrzałość polega tu na uwzględnieniu obu perspektyw-
dziecka, którym byliśmy i naszego rodzica. Musimy przyjąć emocje odrzuconego
dziecka i dać sobie pełne prawo do ich przeżywania. Ale, żeby dojrzeć- i
naprawdę nie powielać schematów męskości, których byliśmy ofiarą- musimy
postawić się też w tej drugiej pozycji. Wejść w buty swojego ojca. Zrozumieć go
bez osądzania. Wybaczyć mu. Wtedy będziemy wolni.