Zastanawialiście się
kiedyś, skąd biorą się nasze przekonania? Te dotyczące życia? I te dotyczące
seksu? A te o masturbacji?
Swoich narządów intymnych dotykają dzieci w łonie matki,
niemowlęta i małe dzieci. Poznając swoje ciało masturbują się nastolatkowie i
dorośli. Mężczyźni i kobiety, chłopcy i dziewczynki. Również naczelne- małpy,
lwy, morsy, owce, jelenie i nosorożce się masturbują. W krajach zachodnich do masturbacji
przyznaje się 80-95 proc. badanych. W Polsce…. 16 proc… Zgodnie z danymi
zawartymi w raporcie "Formy aktywności seksualnej" Zbigniewa
Izdebskiego 42 proc. Polaków twierdzi, że nigdy w życiu się nie masturbowało
(odpowiednio 58 proc. kobiet i 27 proc. mężczyzn). Albo masturbacja nas Polaków
nie dotyczy, albo mamy tak głęboko zakorzeniony wstyd w tym temacie, że nie
mówimy o niej głośno.
W opublikowanej w 2006 r. pracy "Obawy i trudności w
życiu seksualnym”, Zbigniew Izdebski
wskazuje, że 40 proc. Polaków sądzi, że prowadzi ona do zaburzeń psychicznych.
Skąd w nas takie myślenie? Postaram się przytoczyć przekonania, często
absurdalne, dotyczące autoerotyki, które wpłynęły i nadal wpływają na jej
postrzeganie.
- Ideę szkodliwości masturbacji ugruntował XVIII-wieczny lekarz światowej sławy, Szwajcar Samuel Auguste Tissot. Utrzymywał on, że plemnik jest formą skoncentrowanej krwi. Opisywał, że mózg masturbującego się, na skutek niedoboru krwi wysycha tak, że słychać jego grzechotanie w czaszce.
- Wierzono, że masturbacja może prowadzić do ogromnej ilości chorób i zaburzeń- w tym szaleństwa, utraty pamięci, zniszczenia układu nerwowego, zmącenia umysłu, wyczerpania, psychozy, padaczki, impotencji, niepłodności, suchot, hipochondrii, reumatyzmu, ślepoty, głuchoty, rzeżączki, żółtaczki, zaparć, hemoroidów, wrzodów żołądka, uszkodzenia płuc, prącia i macicy, niedorozwoju umysłowego, zaburzeń lękowych, skłonności do przemocy, trądziku, wysypek, bezsenności, chorób nerek, skrzywienia kręgosłupa, zaniku prącia, wypadnięcia macicy, oraz niedorozwoju potomstwa.
- Do najbardziej znanych postaci propagujących tezę o wysokiej szkodliwości autoerotyki należał Sylvester Graham (od naszych bułek grahamek!), amerykański pastor prezbiteriański i dietetyk, który twierdził, że masturbacja prowadzi do „zapalenia”, które przez układ nerwowy roznosi się na ciało. Wierzył, że dzięki wysokokalorycznej diecie wegetariańskiej, można zatrzymać swoje popędy.
- Spadkobiercą Grahama był dr. John Kellogg ( od płatków kukurydzianych i masła orzechowego!), należący do fundamentalistycznego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego dbającego o zachowanie czystości przez unikanie używek, post i wstrzemięźliwość seksualną. John Kellogg, mimo że żonaty, żył w celibacie. Mieli z małżonką oddzielne sypialnie, a dzieci, które wychowywali, pochodziły z adopcji. Kellogg zyskał rozgłos dzięki książkom, w których potępiał seks, promował celibat, a nade wszystko ganił onanizm, który jego zdaniem winien był większości przypadłości. Oprócz zastąpienia bekonu i jajek płatkami śniadaniowymi proponował obrzezanie. Tym, którzy nie zostali obrzezani w młodości, polecał zabieg zszycia napletka drutem, specjalną klatkę na penisa lub przecinanie nerwów czuciowych prącia. Jeżeli chodzi o kobiety- proponował wypalanie łechtaczki kwasem…
· Do dziś młodzi
chłopcy przekazują sobie „tajemną wiedzę” w myśl której od masturbacji rosną
włosy na dłoniach… Nadal też powszechna jest obawa o wpływ masturbacji na
impotencję, bezpłodność i anorgazmię.
Jak jest w rzeczywistości? Czy
masturbacja jest zdrowa? Jakie niesie ze sobą zagrożenia? Odpowiem na te
pytania w drugiej części artykułu.